Ciężka praca pielęgniarek i lekarzy

Ciężka praca kojarzy się zazwyczaj z górnikami i osobami pracującymi na produkcji. Coraz częściej jednak okazuje się, że do najłatwiejszych nie należy też praca w szpitalu, szczególnie na działach z ciężkimi przypadkami czy geriatrią. Ciężko mają i lekarze, którzy muszą nieraz pracować po dwadzieścia godzin na dobę, ponieważ nie ma ich kto zastąpić, i pielęgniarki.

Te ostatnie wiele razy słyszały pod swoim adresem wyzwiska, były szarpane czy wręcz bite przez pacjentów, a ponadto musiały po nich sprzątać, przewijać, myć. Nie jest łatwo być pielęgniarką. Trzeba mieć anielską cierpliwość i ogromne doświadczenie. Wiele młodych dziewczyn po studiach medycznych rezygnuje z tego zawodu po pierwszym roku. Jest za ciężko. Nie wytrzymują presji, nawału pracy i stresu. Wszystko dlatego, że praca w szpitalu została niejako podkręcona przez brak rąk. Zbyt wielu lekarzy i pielęgniarek wyjechało za granicę, co sprawia, że nieraz na pielęgniarki spada część obowiązków lekarzy. Ratuje je tylko doświadczenie. Dzięki niemu praca w szpitalu jakoś idzie. Starsze pielęgniarki uczą młode i młodych lekarzy. Coś nie do pojęcia, ale niestety taka jest prawda. Jest to wynik tego, że ludzie mają coraz mniej materiału na studiach, coraz mniej też się uczą. Nie zdają lub nie chcą zdawać sobie sprawy z tego, jak odpowiedzialna jest praca w szpitalu.

W związku z tym można powiedzieć, że wszystko wywróciło się do góry nogami.

Starsze pielęgniarki, które powinny odejść na emeryturę, nie mogą tego zrobić, ponieważ dyrektor szpitala prosi je o zostanie. Bez nich wiele szpitali nie funkcjonowałoby jak trzeba. Młode niedoświadczone osoby albo zmieniają branżę, albo uczą się zbyt wolno. A lekarzy wciąż brakuje. Nieraz pielęgniarki muszą ich pilnować. Po kilkunasto godzinach na nogach, lekarze nie są w stanie racjonalnie myśleć. Taka jest właśnie praca w szpitalu, w którym pacjentów przybywa, a personelu ubywa.

Ciężkie warunki są także przyczyną wiecznych cięć budżetowych, które negatywnie odbijają się na pracy całego szpitala.

Przez mniejsze dotacje na leki i badania, pacjenci nieraz zajmują łóżka znaczenie dłużej niż powinni. Ponadto ciężko jest im wytłumaczyć, dlaczego na oddziale liczącym czterdzieści łóżek jest tylko jedna pielęgniarka. Ale taka właśnie jest praca w szpitalu. Pielęgniarki znajdują się między młotem a kowadłem. Między zmęczonymi lekarzami, a wściekłymi pacjentami. Między swoimi rodzinami, a wściekłym dyrektorem szpitala, który znów popada w milionowe zadłużenia. Stąd wiele pielęgniarek uczula młode osoby na praktykach, że praca w szpitalu wymaga stalowych nerwów. Trzeba przyzwyczaić się do zachowania pacjentów, lekarzy, dyrektora i wiecznego braku pieniędzy i rąk do pracy. W związku z tym wiele młodych osób sobie nie radzi. Odchodzą ze szpitali po roku, dwóch. Część kontynuuje pracę w prywatnych klinikach, część rezygnuje z jego wykonywania. Stres obecny w pracy jest zbyt duży. Presja pacjentów niejedną pielęgniarkę doprowadziła do łez. Właśnie dlatego brakuje pielęgniarek.

Dodaj komentarz